- Och, Krystian! – ucieszyła się. – Karol jest jeszcze w pracy, powinien niedługo
skończyć. Wejdź, upiekłam ciasto! Zdążysz zjeść, nim przyjdzie – odsunęła się od drzwi, zapraszając chłopaka gestem ręki. Była dosyć niską i chudą osobą, całkowitym przeciwieństwem swojego syna. Blondyn wszedł do przedpokoju, którego ściany wyłożone były panelami, nadając pomieszczeniu przyjemną, domową atmosferę. W mieszkaniu jak zwykle pachniało jedzeniem. Tym razem był to zapach jakiegoś niezwykle słodkiego ciasta. – Czy mi się wydaje, czy schudłeś? – kobieta zmierzyła chłopaka uważnym spojrzeniem. – Same kości! Dziecko, powinieneś się lepiej odżywiać! Gdybyś tylko częściej do nas zaglądał, od razu nabrałbyś sił! – zaczęła swój monolog, który podejmowała za każdym razem, gdy widziała Krystiana. Blondyn uśmiechnął się pod nosem, idąc za mamą Karola do salonu o również przytulnym wyglądzie. Jedną ze ścian zajmowała dębowa szafa, na której półkach poustawiane były przeróżne figurki, na środku zaś stała brązowa kanapa okryta kremową narzutą, a przed nią stolik z białym obrusem. – Siadaj, kochaniutki, już ci niosę ciasto. Może wreszcie przytyjesz troszeczkę – kobieta zamruczała pod nosem, wychodząc do kuchni. Już po chwili wróciła z dużym talerzem pełnym ciasta, a w drugiej ręce trzymała mniejszy talerzyk wraz z łyżeczką. Postawiła to przed blondynem, uśmiechając się ciepło. - Dziękuję bardzo – odparł chłopak. – Pysznie pachnie – mimo apetycznego zapachu i wyglądu, nie chciał jednak tego jeść. Bardzo dbał o zachowanie swojej szczupłej sylwetki, nie chciał tego zniszczyć, ale z drugiej strony głupio było mu odmówić. Wybrał więc najmniejszy kawałek ciasta, a w międzyczasie mama Karola przysiadła na fotelu naprzeciwko. - I jak tam ci idzie w pracy? – zagadała kobieta. Blondyn uśmiechnął się, potakując. - Bardzo dobrze. Marta jest miła i klienci z reguły też. Znalazłem chyba pracę, którą wykonuję z przyjemnością – wyznał, wkładając do buzi bardzo małą porcję ciasta i wolno ją przeżuwając. Gdzieś wyczytał, że dzięki temu szybciej się trawi. - Och, to bardzo dobrze! Mama jest z ciebie pewnie dumna! - Chciałbym się przeprowadzić, zacząć żyć na własny rachunek – wzruszył ramionami. – Pyszne – wskazał na ciasto z truskawkami. Nagle w mieszkaniu rozległ się dźwięk otwieranych drzwi wejściowych, a następnie mała krzątanina w przedpokoju. - Karol przyszedł – powiedziała do Krystiana, po czym odwróciła się na fotelu w stronę drzwi, aby syn mógł ją lepiej słyszeć. – Kochanie, Krystian do ciebie przyszedł! Odgłosy krzątaniny dochodzące z przedpokoju na chwilę ustały, po czym blondyn usłyszał ciężkie westchnięcie. - Chodź do mojego pokoju! – zawołał brunet. Krystian wydął nieco swoje pomalowane błyszczykiem wargi, wstając z kanapy i na odchodnym uśmiechając się jeszcze do mamy przyjaciela. - Naprawdę pyszne ciasto – kadził jej, ruszając do pokoju Karola, którego drzwi były otwarte, a przy biurku stał jego właściciel. – Cześć – mruknął cicho chłopak, zamykając za sobą drzwi i wbijając niepewny wzrok w plecy kolegi. Denerwował się, zupełnie nie wiedział jak to ma wszystko powiedzieć. - Cześć – odparł Karol, wrzucając jakąś czarną torbę za biurko, po czym odwrócił się do Krystiana przodem. - Ostatnio… Um… Nie odbierałeś telefonów i w ogóle – powiedział chłopak mało składnie, uciekając spojrzeniem w bok. - Dziwnie się czuję z tym, że wiesz o moich uczuciach – Karol zaburczał pod nosem, również unikając wzroku blondyna. Usiadł na swoim czarnym, wysłużonym krześle biurowym, opierając ręce na podłokietnikach. - Nie chcesz mnie już znać? – zapytał Krystian, spoglądając na niego smutnym wzrokiem. Mimo wszystko Karol był jego przyjacielem od dzieciństwa. Kochał go jak