Zbliżenie na ofiary, śliczne buzie, tak pełne życia.
– Bla, blaf bla. – Wypijam kolejny chodny łyk i szukam innej stacji. Oczywiście śmierć bliźniaczek to dobry temat, ale już stary, zwłaszcza siostry Caldwell. Nie żyją od ponad dziesięciu lat... prehistoria. A ten dupek na ekranie mnie denerwuje. Co za bezczelność – zajmuje mój czas. I jeszcze te brednie o pracy policji. Sam nie wie, o czym mówi. Patrzę na ekran i wypijam kolejny spory łyk. Przejdźmy do ważnych spraw. Gdzie, do cholery, ekipa, która opowie nam o spalonym samochodzie w Marina del Rey? To jedyny temat wart mojej uwagi. Rozdział 33 Musimy znaleźć Fernanda – stwierdził Bentz. Wracali do Parker Center, gdzie Hayes chciał zostawić Martinez. Później zawiezie Bentza do firmy wynajmującej samochody. – Mówiłem ci, że masz się trzymać z daleka. – Hayes był wściekły. – To moje dochodzenie. – I moja żona. – Bentz także był wściekły. I umierał ze strachu. – Wiem, wiem. – Hayes westchnął, poluzował krawat pod szyją. – Będziemy obserwować Yolandę i dom, poczekamy na Fernanda. – Skontaktuję się z tą restauracją i uczelnią – włączyła się Martinez. – Postaramy się ustalić, co dzisiaj robił. – Nie skończyła jeszcze mówić, gdy rozdzwoniła się komórka Hayesa. Bentz na tylnym siedzeniu odchodził od zmysłów, usiłując poskładać poszczególne kawałki układanki w jedną całość. Zaczęło się od tego, że ktoś ściągnął go do Los Angeles, by szukał zmarłej żony. Teraz w sprawę jest zamieszana O1ivia, tego był pewien. Najważniejsze to ją odnaleźć. Ale nie miał żadnych tropów, więc uznał, że jedyne, co może zrobić, to uczestniczyć w dochodzeniu i odszukać człowieka, który najwyraźniej chce się na nim zemścić. Gdy kontrolował emocje i analizował wszystko, co się działo, chodnym, obiektywnym okiem policjanta, widział, że w centrum tej sprawy jest on, znajduje się w oku morderczego cyklonu. Mózg sterujący całym tym koszmarem chciał dopaść jego, Bentza. Na razie LAPD nie ustaliło, dlaczego zginęły Lorraine Newell i Shana McIntyre – łączył je tylko Bentz. Jeszcze za wcześnie, by dołączyć do nich Fortunę Esperanzo, ale Bentz już wiedział. Nieprzypadkowo miała na sobie ciuchy takie same jak te, które widział na Jennifer, zanim skoczyła do wody. O nie, została zamordowana, a morderca zadbał, by Bentz wiedział, że wybrał Fortunę, bo miała związek z Jennifer. Jeśli jednak za zagadką kryje się kobieta łudząco podobna do jego pierwszej żony, dlaczego wszystko nie skończyło się dzisiaj, kilka godzin temu, zanim rzuciła się od wody? Dlaczego ryzykowała? I jakim cudem znalazła się na lotnisku mniej więcej wtedy, gdy zwłoki Fortuny trafiły do oceanu? To wszystko wymaga planowania. Cierpliwości. Wytrwałości. To działanie człowieka, który ma do niego żal i latami pracował nad planem. Odrzucił wszystkich, których posłał za kratki. Większość z nich po wyjściu z pudła uciekałaby, gdzie pieprz rośnie. Gdyby chcieli zemsty, zabiliby i po sprawie. Nie, autor tego planu rozkoszował się jego cierpieniem, cieszył się, gdy za każdym razem nabierał się na sobowtóra Jennifer. Na tę myśl krew zastygła mu w żyłach. Yolanda Salazar? Czy miała w sobie dość nienawiści, by na zimno rozkoszować się zemstą? Chyba nie. Jest narwana, impulsywna, czego dowiodła, plując mu w twarz. Była wściekła, tak, i bała się, ale nie takiej reakcji oczekiwał od zabójcy. Jeśli nie Yolanda, to kto? Może ktoś związany ze sprawą sióstr Caldwell? Może to sprawa typu: oko za oko. I znowu uderzyło go, ile morderca wiedział o jego pierwszej żonie, o ich związku. Teraz zaginęła O1ivia. Ktoś wydzwaniał do niej tak długo, aż tu przyjechała. To wymaga wiary w siebie. Wiedzy. I łutu szczęścia. Skąd morderca wiedział, że wsiądzie w samolot? Bo ten, kto za tym stoi, wie wszystko o tobie, o twoim życiu, o twojej żonie. Cholerny świat, Bentz, to twoja wina. Tylko twoja.