justyna steczkowska wzrost
Jego pokoje znajdowały się w jednym końcu korytarza, jej w drugim. Po krótkim namyśle zdecydował się na neutralne terytorium i wszedł do biblioteki mieszczącej się naprzeciwko jego sypialni. Zamknął drzwi nogą i posadził żonę na sofie stojącej pod oknem. - Straszny z ciebie prostak! - krzyknęła, zrywając się na równe nogi. -Jeszcze nikt nie potraktował mnie z takim brakiem szacunku. Nie będę tego tolerować! - Siadaj - rzucił krótko. Skrzyżowała ramiona na piersi. - N i e . Zrobił krok w jej stronę. - Jeśli nie usiądziesz, z przyjemnością cię nakłonię, żebyś jednak to zrobiła, Vixen. Zmroziła go wzrokiem, ale posłusznie opadła na kanapę. - Jak sobie pan życzy, milordzie. - Dziękuję. Nie wiedział, od czego zacząć. Tak długo polegał tylko na sobie, że nie umiał dzielić się sekretami z drugą osobą. Poza tym nie miał pojęcia, ile może powiedzieć, żeby nie narażać żony. Spostrzegłszy jednak wyraz jej twarzy, doszedł do wniosku, że powinien jak najszybciej coś wymyślić. - Nie byłem z tobą całkiem szczery - zaczął wolno. - Nie zamierzam udawać zdziwienia. - Sięgnęła po pierwszą lepszą książkę. - Prawdę mówiąc, już mnie nie obchodzą twoje tajemnice. Sinclair zaczął spacerować od okna do drzwi i z powrotem. - Wróciłem do Londynu w innym celu niż przejęcie tytułu. - Tak. Napomknąłeś coś o szukaniu żony. - Ostentacyjnie kartkowała gruby tom. - Sama słyszałam. - Szukam człowieka, który zamordował mojego brata. Z trzaskiem zamknęła książkę. - Wiedziałam! - Tak, ale nie wyciągaj pochopnych wniosków. W jej fiołkowych oczach nadal malowała się podejrzliwość. - Dlaczego tak długo zwlekałeś z powrotem do Londynu, skoro chciałeś, żeby stało się zadość sprawiedliwości? - Nie mogłem wrócić. A ten, kto zabił Thomasa, chyba sądzi, że mu się udało uniknąć odpowiedzialności za tę zbrodnię. Nie chcę na razie wyprowadzać go z błędu. - Dlaczego udawałeś pijanego? I kim są trzej mężczyźni, którzy czaili się pod naszą stajnią? Zamarł. - Jacy mężczyźni? Victoria westchnęła. - Ci, z którymi rozmawiałeś zeszłej nocy. Ci sami, którzy na naszym przyjęciu weselnym zachowywali