kawałek kartki. - Dobrze, że postanowiłem jeszcze
raz przeczytać Homera. Gość rozwinął świstek i przebiegł go wzrokiem. Obserwując jego twarz, Astin pozwolił sobie na krótki uśmiech. Biedny Marley. Niechybnie zostanie powieszony, jeśli wcześniej Sin go nie zastrzeli. - To pismo Marleya - stwierdził Althorpe. - Co to jest? List? - Tak. O ile sobie przypominani, śmialiśmy się z niego w swoim czasie. Teraz już nie wydaje się zabawny. - Brakuje większej części, ale od razu widać, że to pogróżka. - W tamtym okresie atmosfera była bardzo napięta i prawie wszyscy pisali do siebie niemiłe liściki. Ten może nic nie znaczyć. - Albo dużo. Gospodarz odchylił się na oparcie fotela i potrząsnął głową. - Dziwne. Nigdy nie podejrzewałbym Marleya, ale kiedy wspomniałeś o swoich wątpliwościach co do niego, różne drobiazgi zaczęły się układać w pewną całość. - W poniedziałek idę do sędziego. Jeśli sprawa pomyślnie się zakończy, będę miał wobec ciebie wielki dług, Astinie. - Twój brat był moim najdroższym przyjacielem, Sin. Nic mi nie jesteś winien. Młody Althorpe był tak wdzięczny za nowy dowód, że całkiem zapomniał o dokumencie, po który przyszedł. Po jego wyjściu Kingsfeld nalał sobie brandy. Do aresztowania Marleya zostały tylko dwa dni, a potem nareszcie spokój. W sobotę czekało go jeszcze przyjęcie w Grafton House. Zapowiadał się miły weekend. - Próbował odwrócić moją uwagę. - Sinclair chodził wokół stołu w Kerston House przy Weigh House Street. - Vixen miała rację. Nie zachowały się żadne kopie tego przeklętego projektu, bo Astin wszystkie zniszczył. - A dowody? - zapytał Crispin, oglądając świstek. - Wystarczy ich, żeby skazać Marleya, ale Kinsgfelda nie ruszysz. - Tak. I to jest najgorsze. Miesiąc temu poszedłbym do Marleya i osobiście go zastrzelił. - Co twoja Vixen wie na pewno? Nie możesz wszystkich jej opinii traktować równie poważnie i kierować się wyłącznie jej podejrzeniami. Szybko od tego oszalejesz. - Ona dobrze zna Marleya. - Wyrwał Hardingowi z ręki fragment listu. - Uważa, że nie jest zdolny do tak głębokich uczuć, żeby kogoś zamordować. - Do tego nie trzeba głębi uczuć. Wystarczy chciwość albo strach. - Sam rozważałem ten argument, Crispinie. Powiedz mi coś nowego.