sprawdzała czas. - I wyszła z sali, szeleszcząc wykrochmalonym fartuchem.
- Proszę nie zwracać uwagi na Panią Ciekawską - Caleb powiedział do Katriny, kiedy zostali sami, tylko w towarzystwie rozlicznych wizerunków Syna Bożego. - I pamiętać o zamknięciu drzwi. Nie chcemy, żeby ktoś pod86 słuchał to, co mam do powiedzenia. Nacisnął osłabionymi palcami klawisz „mute” na telewizorze. Katrina nie sprzeczała się z nim. Podeszła do drzwi, omiotła korytarz fachowym spojrzeniem, przekonała się, że nikt nie czyha w pobliżu, a potem stanowczym ruchem zamknęła drzwi. Zadowolona, że są sami, wzięła jedyne, niewygodne krzesło w sali i przysunęła je do łóżka. Usiadła, uruchomiła dyktafon i ostrożnie położyła go między dwiema małymi figurkami klęczących pasterzy. - Mam dużo pytań - powiedziała. - Głównie o tę noc, kiedy zginął Ramón Estevan. - Ale to nie wszystko? - Nie. Porozmawiamy o tej nocy, oczywiście, to bardzo ważne. Będę chciała się dowiedzieć, kiedy dotarł pan do sklepu i co pan robił, kogo pan widział, co podsłuchał, ale zacznę od ogólnego tła. - Wyciągnęła notes i pióro, żeby zanotować jakieś osobiste wrażenia, podczas gdy dyktafon nagrywał rozmowę. - Na przykład? - Hm, ze względu na moje badania przede wszystkim potrzebuję informacji o atmosferze tego miasta, więc musi mi pan powiedzieć wszystko, co pan pamięta na temat Bad Luck, sędziego Cole’a i jego córki Shelby. Caleb szybko zamrugał oczami. - Sędziego Cole’a? Po co? On nie przewodniczył sprawie o morderstwo. A co do jego córki Shelby, myślę, że nie było jej w mieście, kiedy to się zdarzyło. - Zapewne tak, ale proszę mnie wysłuchać. To moja historia i to, o co proszę, jest niezbędne, żebym właściwie ją opowiedziała. Proszę mi wierzyć. Sędzia był żonaty, tak? - Nie, w tamtym czasie nie. Ale był żonaty wiele lat wcześniej. Z Jasmine Falconer. Ładna dziewczyna była z tej Jasmine. Cholernie atrakcyjna. - Zmarła dawno temu. Zgadza się? - Nie tylko zmarła. Zabiła się. - Caleb ruszył głową, tak że głośno szurała na wykrochmalonych poduszkach. - Podcięła sobie żyły, kiedy brała kąpiel w marmurowej wannie sędziego. Katrina wzdrygnęła się na samą myśl o tym. Nie darzyła uczuciem nikogo, kto byłby jakoś powiązany z tym łajdakiem sędzią, ale mimo to czuła obrzydzenie, kiedy ten stary cap odmalował przed nią tragiczną scenę. Odchrząknęła i zapytała: - Po co miałaby odbierać sobie życie? Zawahał się, spochmurniał. - Poznała pani sędziego Cole’a? - Nie miałam tej przyjemności - odparła kwaśno. - Jak go pani pozna, to zrozumie. - Prychnął i przesunął się na łóżku. - Jasmine była przyzwoitą kobietą. Nie, żeby Red czuł różnicę. - A pan ją czuje? Caleb uniósł chude jak szkielet ramię. - Proszę mi opowiedzieć o jego dzieciach - zaproponowała, siląc się na uśmiech. - Tylko jedna dziewczynka. Shelby. Jeśli dobrze pamiętam, to nie ma jeszcze trzydziestu lat. Co pani chce o niej wiedzieć? - Jak już mówiłam, ogólne tło. Z tego, co zrozumiałam, Shelby Cole miała romans z Nevadą Smithem, zastępcą szeryfa prowadzącym śledztwo przeciw Rossowi McCallumowi. Wszyscy, z którymi przeprowadzałam rozmowy, 87 mówili, że tych dwóch, Smith i McCallum, przez wiele lat było największymi wrogami, i ponoć nieźle się poszarpali, jeszcze zanim Estevan został zamordowany. Stary mężczyzna zastanawiał się przez chwilę i Katrina zaczęła się obawiać, że zaraz gdzieś odpłynie myślami. Podrapał szczecinę na brodzie i odparł: - Zupełnie zapomniałem o tej bójce. Ale ma pani rację. Nevada stracił oko, a Ross miał pęknięte żebra i złamaną rękę albo coś w tym stylu. Obaj wylądowali w szpitalu. Z tego, co pamiętam, kłopot polegał na tym, że McCallum zawsze chciał mieć Shelby Cole. - A ona była dziewczyną Nevady. - Przynajmniej w tamtym czasie. Tak sądzę. - Caleb wzruszył ramionami; mimo zamkniętych drzwi słychać było szczęk przetaczanego obok szpitalnego wózka. - Po mieście krążyły plotki, że widywała się ze Smithem. Pamiętam to tylko dlatego, że Shelby była córką sędziego. Wszystko, co robił wtedy Red Cole, było ważnym wydarzeniem. Katrina mu uwierzyła.